I tak to się zaczęło ...

Latem 1997 roku, po zakończonej straszliwej powodzi, jaka nawiedziła południowo-zachodnią część kraju – w wyniku „nocnych rodaków rozmów” przeprowadzonych w Nysie – Alę od Ilnickich i Tadzia od Zdanowiczów „naszła myśl”, aby zorganizować spotkanie całej dziewiątki kuzynów babci Brońci i dziadka Adolka Ilnickich i to wraz z żonami, mężami i dziećmi. Ponieważ tak się jakoś złożyło, że jeszcze nigdy w życiu cała dziewiątka wnucząt nie spotkała się razem, głównie z powodu dużych odległości zamieszkania (Bydgoszcz, Nysa, Szczecinek, Słupsk) i wyjątkowo dziwny zbieg okoliczności, bo przy częstych i licznych spotkaniach rodzinnych zawsze chociaż to jedno wnuczę nie było obecne. A więc uznano, że już chyba najwyższy czas, aby wszyscy wnukowie wzajemnie poznali swoje dzieci, z których część jeszcze długo będzie – jak to określono – małymi brzdącami, a część już niedługo może niektórych z nich uczynić dziadkami.

Spotkanie to, poszerzone o rodziców „dziewiątki” odbyło się w dniach 12-13 września 1998r. w Przyjezierzu k/Mogilna. Przybyło na nie 37 osób. Tylko czworo z ważnych względów nie było obecnych. Z tego wynika, że jest nas razem 41 osób. To już duża grupa ludzi związanych z tym rodem. Było to spotkanie bardzo radosne. Organizatorzy – Ala i Tadzio – zadbali o wszystko, tj. dobre zakwaterowanie w ośrodku, obfite i smaczne posiłki, dobre alkohole (tu ukłon dla Krzysztofa z Nysy), gry i zabawy, sprzyjające warunki do prowadzenia długich dysput, no i wreszcie pierwsze spotkanie ze wszystkimi. A do tego 3 kamery z pasją rejestrowały nasze poczynania. Na drugi dzień (niedziela) wszyscy pojechaliśmy do Strzelna, gdzie wzięliśmy udział we mszy św. odprawionej w intencji Brońci i Adolka Ilnickich.

Na tym spotkaniu jednomyślnie postanowiono spotykać się w komplecie co rok, a mnie, tj. Ziunka Ilnickiego, poproszono, abym napisał coś w rodzaju rodzinnej kroniki familii Ilnickich. Prośbę przyjąłem, choć zdaję sobie sprawę z wielkich trudności, na jakie niewątpliwie napotkam przy pisaniu tej kroniki. Tu się przecież spotykają różne odmienności. Z jednej strony Kresy Wschodnie Rzeczypospolitej - kolebka Ilnickich - i panujące tam inne zwyczaje, a z drugiej strony wielkie przemiany duchowe, społeczne i polityczne, a przy tym wielki awans społeczny zaistniały w otaczającej nas rzeczywistości. Dzisiaj świat się zmienił nie tylko pod względem rozwoju techniki. Zmienił się również sposób myślenia i oceny dzisiejszej rzeczywistości. Podzielam tu stwierdzenie naszego czołowego aktora Edwarda Dziewońskiego, który przed kilkoma dniami, mówiąc o sobie w Polskiej Telewizji powiedział: „Mój syn i mój wnuk, to są już zupełnie inni ludzie”. A więc czy to tylko nastąpiła wielka zmiana pokoleniowa, czy coś więcej? Czas pokaże!

Wspomniałem tylko mimochodem o tych wielkich i wzniosłych rzeczach, aby uświadomić sobie i współtworzącym tę kronikę, że nasze życie od swego zarania poprzez okres dzieciństwa, młodzieńczy, aktywności zawodowej i stanu spoczynku było i jest w głównej mierze uzależnione nie tylko od nas samych, ale również od danej epoki, w której żyjemy.

Aby ta Księga była opisem naszego życia, naszej działalności i naszych doznań – napiszemy ją wspólnie. Będzie to nasze wspólne dzieło napisane prosto, z pokorą i bez megalomanii.

Z uwagi na to, że rodzina Ilnickich, wprawdzie liczna – ma swoje korzenie w jeszcze liczniejszej rodzinie Zajączkowskich, z których wywodzi się moja mama Bronisława, stąd powstała potrzeba poszerzenia Księgi o rodowody rodzeństwa Brońci i ich potomstwa – tym bardziej, że z tego potomstwa żyje 14 osób mego kuzynostwa, no i ku naszej radości Halcia Zajączkowska jako jedyna osoba z tamtego pokolenia (bratowa mojej mamy). Reszta już odeszła.

1938 Zajaczkowscy Jezierzany

Na zdjęciu zrobionym w 1938 roku w Jezierzanach: z tyłu od lewej: Adolko (mąż Bronki), Bronka, Domka, Władysław (mąż Domki)
z przodu od lewej: Janka, Marynia, Babcia Leontyna, Miecio, Stefa, Julcia

Skoro jestem przy tym temacie, to przedstawię rodzinę Zajączkowskich i tak:

Leontyna Zdanowicz za mężem Zdanowicz – moja babcia  (1870 – 1945)

- urodziła Marię za mężem Śmiechowska – mąż Ludwik (1894 – 1986)

Po śmierci dziadka, babcia wyszła za mąż za Antoniego Zajączkowskiego (zm. 1919). Z tego małżeństwa urodziło się 7 dzieci:

  1. Bronisława, za mężem Ilnicka – mąż Adolf (1898 – 1967)
  2. Emilia, za mężem Ornatowska – mąż Jan  (1901 – 1982)
  3. Julia, za mężem Łopuszańska – mąż Michał  (...  ‑ 1945)
  4. Domicela, za mężem Krzemińska – mąż Władysław  (1907 – 1994)
  5. Stefania, za mężem Skwarek – mąż Jan  (... ‑ 1993)
  6. Janina, za mężem Zdanowicz – mąż Józef  (1915 ‑ 1945)
  7. Mieczysław Zajączkowski – żona Helena  (1918 – 1994)

Będąc przy osobowej „wyliczance” – tylko skrótowo wymienię członków rodziny Ilnickich. A więc:

Ojciec Adolf (ur. 11.04.1888r. – zm. 5.07.1966r.). Urodził się i wychował w Żywaczowie k. Jezierzan. Wszechstronnie uzdolniony. Miał bogaty warsztat stolarski. Był bardzo pracowity, życzliwy dla innych, unikał sporów, a każdy przepracowany dzień dawał mu dużo satysfakcji. Dziadka nie pamiętam. Babcia Rózia zmarła ok. 1930 roku. Stryjek Władysław zmarł w wieku młodzieńczym.

Matka Bronisława (ur. 21.09.1898r. – zm. 2.02.1967r.). Była pierwszym dzieckiem dziadków Zajączkowskich. Świetlana postać. Zaszczepiła w nas głęboką wiarę w Boga, umiłowanie prawdy, poczucie odpowiedzialności w wykonywaniu swoich obowiązków.

1952 Ilniccy Bydgoszcz

Na zdjęciu z marca 1952r. od lewej: Stefa, Ziunio, Krysia i Wisia wraz z rodzicami

Rodzice moi mieli nas pięcioro, mianowicie:

  1. Cesia (Czesława), za mężem Zdanowicz – mąż Józef, urodziła się 22.11.1922r.
  2. Stefa (Stefania), za mężem Libera – mąż Leon (10.02.1924 – 13.04.1996)
  3. Ziunek (Józef) – żona Stefania, urodził się 6.09.1925r.
  4. Wisia (Jadwiga), za mężem Zdanowicz, urodziła się 19.04.1930r.
  5. Krysia (Krystyna), za mężem Bibik, urodziła się 22.11.1938r.

1950 ok Ilniccy rodzenstwo Dziegciarnia

Na zdjęciu z ok. 1950 r. od lewej: Wisia, Stefa, Cesia, mała Lidzia (pasierbica Cesi), Ziunio i Krysia.

1952 Ilniccy rodzenstwo Bydgoszcz

Na zdjęciu ze stycznia 1952 r. od lewej: Cesia, Krysia, Ziunio, Wisia i Stefa

Uporawszy się z wykazem imiennym przodków i ich zstępnych – pora na przystąpienie do napisania tego, co „miałem napisać”. A mianowicie:

Zanim wejdą na scenę poszczególni aktorzy reprezentujący swoje „poletka” przedstawię w miarę wiernie jak to było i jak się żyło w Jezierzanach – Kolebce naszych przodków, gdzie się urodziłem, spędziłem swoje dzieciństwo, wiele widziałem i wiele przeżyłem. Wspomnę, że repatriowano nas w maju 1945 roku na Pomorze i od tego czasu nikt z rodziny naszych pięknych Jezierzan nie odwiedził. Powód: Straszliwe mordy dokonywane tam na Polakach przez Ukraińską Powstańczą Armię (UPA), tj. przez banderowców, odstraszyły, uniemożliwiły wprost odwiedzenie swoich stron rodzinnych.