Ludu, mój ludu, cóżem Ci uczynił?...

W kolejnym odcinku wspomnień profesor Mieczysław Zdanowicz opisał zwyczaje wielkanocne znane z jego domu rodzinnego w Jezierzanach. Opisuje dzień po dniu przygotowania do misterium Wielkiej Nocy we wsi Pokuckiej. Inny stół wigilijny opisała Danuta Tabińska-Juhasz...

Mieczysław Zdanowicz
Zeszyty Tłumackie nr 1 (25) 2002, s. 2-3
(śródtytuły, wytłuszczenia i ilustracje z domeny publicznej i archiwum domowego wstawione przez TZ)

Mały Mieczysław był w tym czasie w Jezierzanach ministrantem księdza Tadeusza Wróbla.

kartka wielkanocnaLudu, mój ludu, cóżem Ci uczynił?...

Kiedy zaczynają topnieć śniegi i bulgotać potoki, z wielką nadzieją i wzrastającą radością wszyscy wypatrują oznak wiosny. Dnie stają się coraz dłuższe i cieplejsze. Ciemna ziemia nagrzana słońcem zaczyna parować. Pierwszym wiernym ptakiem naszej ziemi jest szary skowronek. Jego piękny jak srebrne dzwoneczki śpiew ożywia szary wokół krajobraz. A gdy bociany już przyleciały i rozpoczęły naprawianie swoich gniazd na stodołach, wówczas wszyscy we wsi uważają to za oznakę prawdziwej wiosny. Rozpoczynają się intensywne prace w ogrodach i sadach, a następnie na polach przy oraniu i zasiewie wiosennych zbóż jarych. Za pługiem i oraczem krok w krok chodzą bociany, zbierając chrząszcze, pędraki i myszy polne. Oczekiwania wiosny i Zmartwychwstania rozpoczyna środa popielcowa, jest ona przede wszystkim początkiem wielkiego postu i przypomina nam biblijny czterdziestodniowy post Mojżesza na Górze Synaj. Kto tylko może spieszy na poranne nabożeństwo z drogą krzyżową. Pochylają się kornie głowy przed szczyptą popiołu i sakramentalnymi słowami księdza - prochem jesteś i w proch się obrócisz! Wśród wielu pieśni wielkopostnych najbardziej wzruszającą była pieśń:

Ludu mój ludu, cóżem Ci uczynił
w czemźem zasmucił albo w czem zawinił
Jam Cię wyzwolił z mocy Faraona
a Tyś przyrządził Krzyż na me ramiona.

W naszym domu w Jezierzanach w powiecie tłumackim post ścisły obowiązywał we środy i piątki i był skrupulatnie przestrzegany. Szczególnie uroczystym liturgicznie dniem była Niedziela Palmowa upamiętniająca wjazd Jezusa na osiołku do Jerozolimy. Na drodze zebrane tłumy mieszkańców rzucały zielone gałązki drzew oliwnych pod nogi Chrystusa. Wjazd Jezusa do Jerozolimy był ulubionym tematem obrazów malarzy Renesansu. Jeden z oleodruków sprzed pierwszej wojny w naszym domu właśnie przedstawiał ten uroczysty wjazd, jak zgromadzeni mieszkańcy miasta gałązkami palmy powiewali na znak radości, tak jak dawniej czyniono przy powitaniu zwycięskiego wodza. Na kilka dni przed Niedzielą Palmową młodzież wychodziła na pola i łąki, na poszukiwanie gałązek z zielonymi listkami i białymi baziami - łoziny, wikliny czy wierzby iwy. W domu matki lub babcie z wnukami układały wiązki palmy przewiązując je kolorowymi tasiemkami lub szarfami. Każda palma była inna i niepowtarzalna. W czasie uroczystej sumy Ks. proboszcz Tadeusz Wróbel poświęcając je kropił obficie święconą wodą. Gdy ojciec powracał z nabożeństwa, palmą uderzał mego brata oraz mnie po grzbiecie, wymawiając tradycyjną formułę: Palma bije, nie ja biję, od dziś za noc Wielka noc. Palmy przechowywano przez cały rok zatknięte za świętym obrazem. Wierzono, że połknięta jedna baźka miała moc przerwania choroby. Od Niedzieli Palmowej rozpoczynał się Wielki Tydzień, pełen uroczystych nabożeństw i wytężonej pracy.

Kościół pw. Św. Rodziny w Jezierzanach

Kościół pw. Św. Rodziny w Jezierzanach zbudowany został z drzewa modrzewiowego w XIX wieku. Nie posiadał organów lecz dużą fisharmonię, która dzięki znakomitej akustyce drewnianej konstrukcji kościoła brzmiała donośnie jak organy. Przez długie lata organistą był Adam Okulowski, a po jego śmierci w 1940 r. Tadeusz Orłowski, dotychczasowy dyrektor szkoły powszechnej.

Misterium Wielkiego Tygodnia

Niezwykle interesujące misterium stanowiło święcenie ognia i wody we środę Wielkiego Tygodnia. Na szerokim podcieniu pod kościołem, na stołku stawiano dużą drewnianą balię napełnioną wodą, obok na ziemi kładziono splecioną ciernistą koronę, którą zawsze robił kościelny Śmiechowski. Odprawiano modlitwy i śpiewy liturgiczne, kościelny podpalał cierniową koronę. Wierni z magicznym nabożeństwem, wpatrzeni w płomień ognia odmawiali modlitwy. Ksiądz Wróbel poświęcał wodę, a następnie wodą z balii skrapiał dopalający się ogień. Żarzące się jeszcze węgielki kościelny wrzucał do balii ze święconą wodą. Po błogosławieństwie i pokropieniu wszystkich przez księdza, wierni napełniali przyniesione ze sobą słoiki, butelki lub banieczki, w których pływały węgielki spalonej korony. Woda święcona miała chronić od złego, chorób i ognia.

Piątek Wielkiego Tygodnia, dzień ukrzyżowania Chrystusa miał wyjątkowe znaczenie religijne, a liturgia tego dnia była szczególna. Matka z samego rana białym płótnem zasłaniała lustro na znak żałoby. W czasie doniosłego nabożeństwa milczały organy, milczały też wszystkie dzwony i dzwonki. Na znak śmierci Chrystusa i zburzenia Jerozolimy ksiądz Wróbel w fioletach wywracał na ołtarzu wszystkie świeczniki. Następnie formowała się procesja i okrążała drewniany zabytkowy kościół. Liczni ministranci drewnianymi kołatkami, głośno klekocząc oznajmiali dzień śmierci Chrystusa.

W bocznym ołtarzu kościoła, gdzie przedtem ustawiana była Szopka - Stajenka Betlejemska, utworzony został grób skalny Chrystusa, udekorowany krzewami i kwiatami. Przyniesione przez parafian doniczki i skrzynki z zielonym już owsem i żytem ustawiane były przed grobem. Od wczesnego rana do późnego wieczoru w piątek i sobotę odbywała się adoracja grobu Chrystusa. Każdy z rodziny, chociaż na krótko winien złożyć hołd Chrystusowi, przeprosić za swoje grzechy i podziękować za odkupienie.

Kresowe pisanki ze zbiorów Muzeum Pisanek w KołomyjiMuzeum Pisanek w Kołomyi (fot. TZ 2018).

https://youtu.be/GQKdsOvusO0

Sobota kończąc Wielki Tydzień była dniem intensywnej pracy dla „stołu wielkanocnego”. Szynki, kiełbasy, salcesony i pasztety zostały uwędzone wcześniej na kolor złocisto-brązowy. Jeszcze z sadów dochodziły subtelne zapachy wędzonego, z ustawionych tam domowych wędzarni. Chociaż w Wielką Sobotę obowiązywał również post ścisły, zapach wędzonego nie stanowił już grzechu. Ważną tradycją Wielkiej Soboty było święcenie „daru Bożego”. Starannie wyścielano białymi koronkowymi serwetkami kosze i koszyczki i następnie wkładano w nie wieniec kiełbasy, kawał szynki, małą paschę, pośrodku małego baranka z ciasta lub cukru, a wokół baranka kilka pisanek i białych jajek. Ułożoną kompozycję dekorowano zielonym barwinkiem. Od południa do zmierzchu co godzinę Ks. Wróbel poświęcał dary Boże. Małe dzieci, córeczki i synowie towarzyszyli matkom lub babciom w obrzędowym poświęcaniu. Święcenie darów było też okazją do krótkich rozmów Ks. Wróbla z dziećmi. Sobota była też dniem odświętnego wystroju domu, wymiany pościeli, firan, obrusów. Stosy wypranej i wyprasowanej bielizny pachniały świeżością. W kuchni przyrządzane były wykwintne potrawy wielkanocne. Chociaż bardzo nęciły, były zakazane ścisłym postem. Strudzeni mieszkańcy późną już nocą kładli się na krótki odpoczynek, aby wcześnie rano pospieszyć na Rezurekcję.

wielkanoc swiecenie

Wielkanocne śniadanie

Uroczysta suma rozpoczynała się wraz ze wschodem słońca, jego promienie złociły drzewa i ożywiały jeszcze szary wokół krajobraz. Wszystkie dzwony wraz z sygnaturką wzywały wiernych do uczestniczenia w uroczystym Dniu Zmartwychwstania Pańskiego. W czasie uroczyście celebrowanej mszy świętej formowała się wielka procesja dookoła kościoła. Przy ołtarzu trzymając wysoko monstrancję Ksiądz intonował starą pieśń wielkanocną „Wesoły nam dziś dzień nastał”. Wierni mocnym głosem wołali: „którego z nas każdy żądał...”. Procesję prowadził ministrant z krzyżem, a za krzyżem zasłużony ministrant niósł figurę Zmartwychwstałego Chrystusa. Następnie postępował korowód kilkunastu ministrantów z dzwonkami w rękach, ubranych w białe komże. Za ministrantami panny i młodzieńcy nieśli różne chorągwie i sztandary stowarzyszeń i bractw. Następnie szła grupa dzieci odświętnie ubranych z zapalonymi gromnicami, udekorowanymi bukietami zielonego barwinka. Dwaj zasłużeni z bractwa różańcowego nieśli zapalone latarnie. Czterej uprzywilejowani gospodarze nieśli baldachim, pod którym Ksiądz w okazałym, tkanym srebrną i złotą nicią ornacie niósł monstrancję z hostią świętą. Księdzu towarzyszyli dwaj najdostojniejsi z bractwa i Rady Kościelnej, podtrzymując ramiona Ks. Wróbla. Za baldachimem szły młode i starsze kobiety, a za nimi młodzi i starsi mężczyźni. Rozkołysane dzwony głosiły chwałę zmartwychwstania, a ich potężny głos słyszalny był w okolicznych miejscowościach: Chocimierzu, Żywaczowie, Gruszce i Oleszy, „Chrystus Pan Zmartwychwstał” - pozdrawiali się parafianie, a na pozdrowienie odpowiadali: „Prawdziwie Powstał”. Po wyjściu z kościoła wszyscy spieszyli do swoich domów na Wielkanocne Śniadanie.

wielkanoc sniadanie

wielkanoc baranek WikipediaStół Wielkanocny prezentował się okazale. Ustawiony pośrodku baranek z pieczonego ciasta z chorągiewką zmartwychwstania dominował nad całością. Pięknie wyglądały paschy, babki i kołacze upieczone na złocistobrązowy kolor. Spory rewir stołu zajmowała duża, złocistoczarna szynka o intensywnym zapachu i wystającą kością. Swój smak i kolor uzyskała po długim wędzeniu drzewem owocowym i opiekaniu w żeliwnym rondlu. Wokół szynki ułożone były liczne wieńce złoto-brązowych kiełbas oraz salcesony i pasztety. Na dużej tacy ułożone w piramidę rogale z makiem, serem i tartą różą oraz kruche ciastka polecane były do herbat z lipy, dziewanny lub dzikiej róży. Na talerzu ułożone kolorowe pisanki i święcone jajka białe. Do mięs wyłożone zostały korzenie dorodnego chrzanu oraz salaterka ćwikły - czerwonego buraka z tartym chrzanem. Cały stół wokoło udekorowany został zielonym barwinkiem. Stół taki prezentował pełną paletę barwy i nęcących zapachów.

zmartwychwstanie Wikipedia

Śniadanie rozpoczynał Ojciec od dzielenia święconego jajka i częstując biesiadników uroczystego śniadania składał życzenia zdrowia i błogosławieństwa Bożego. Wszyscy ściskali się nawzajem wkładając sobie do ust ćwiartki jajka święconego. Następnie częstowano się plastrami aromatycznej szynki, później kiełbasy przegryzając ciętymi wiórami chrzanu lub według upodobania mocną ćwikłą. Śniadanie było na zimno - tylko herbaty gorące. Obiad w Niedzielę Wielkanocną był zawsze gorący - pierwszym daniem były kołduny w rosole, drugim kaczka lub gęś pieczona z nadzieniem tarniny i suszonych śliwek. Do ciast kruchych pachnących goździkami, wanilią i cynamonem była do wyboru herbata, kompoty i domowe piwo donoszone z piwnicy. Gdy rozpoczynaliśmy śniadanie, Ks. Wróbel dojeżdżał z Jezierzan bryczką zaprzężoną w dwa kare konie do Żywaczowa (odległego 5 km) dla odprawienia nabożeństwa Rezurekcyjnego w tamtejszym kościółku. Po uroczystym nabożeństwie Ks. Proboszcz Wróbel był zapraszany do państwa Eugenii i Jana Tabińskich na śniadanie i poświęcenie wielkanocnego stołu. Śniadanie było nadzwyczaj okazałe i niczym się nie różniło od śniadań na dworach kresowych ziemian. Na drogę powrotną Ks. Wróbel był sowicie obdarowany darami Bożymi Stołu Wielkanocnego. Goszczono się też w rodzinach i w sąsiedztwie. Ludzie byli radośni z odpuszczenia grzechów, z błogosławieństwa Zmartwychwstałego i z nadchodzącej pięknej kwitnącej wiosny.

Lecz nadszedł czas okrutny, czas okupacji sowieckiej i hitlerowskiej. Gdyśmy rozpaczliwie bronili swojej niepodległości zadano nam zdradziecki nóż w plecy! Dwaj odwieczni nasi wrogowie zdeptali nasze prawo do niepodległości. Siostra mego ojca z czworgiem małych dzieci wywieziona w 1940 r. na Syberię, zmarła pod koniec roku, po zjedzeniu skóry zdechłego psa. Osieroceni moi kuzynowie rozproszeni zostali po całym święcie. Myśmy w bydlęcych wagonach zostali z Kresów wschodnich przesiedleni na Zachód. Straciliśmy bardzo wiele, lecz pamięć pozostała o tych dniach pięknych i szczęśliwych i też o dniach naszej klęski.

Ilustracje: Wikipedia i archiwalne kartki pocztowe